Mama i Mistrzyni. Wywiad z Zofią Klepacką

Rozwój osobisty

Mistrzyni Europy i medalistka olimpijska, a zarazem mama zajmująca się wychowanie dwójki dzieci. Jak połączyć zawodowy sport z życiem rodzinnym? - Czasami tęsknota ściska mnie za gardło i zastanawiam się czy dobrze robię - mówi Zofia Klepacka. Z mistrzynią Polski w windserfingu rozmawia Krzysztof Łoniewski. 

 

- Nie zwalniasz tempa. Jak udaje ci się przez tyle lat utrzymywać w światowym topie?

- Myślę, że to zasługa mądrego treningu. Jestem doświadczoną windsurferką. Znam swój organizm. Dobrze się prowadzę. Dużo dają mi ogólnorozwojowe zajęcia z byłym świetnym pięściarzem Pawłem Skrzeczem. To mój nowy guru. Poza tym mam indywidualny program treningowy i nie muszę uczestniczyć we wszystkich wyjazdach kadry.

- Jesteś zawodowym sportowcem i mamą na pełen etat. Jak udaje ci się łączyć karierę z wychowaniem dwójki małych dzieci?

- Bez pomocy bliskich byłoby mi dużo trudniej. Nie wiem czy byłabym w stanie kontynuować uprawianie sportu. Mój syn Mariano ma 7 lat, córeczka Marysia 5. Trzeba zawieźć rano towarzystwo odpowiednio do szkoły i przedszkola. Potem ich odebrać, nakarmić itd. Wiele na swoje barki bierze mój partner Michał, ale bardzo pomaga też mój tata. Jest niezrównany w przygotowywaniu obiadów. Dzieciaki przepadają za kuchnią dziadka.

- Twoja dyscyplina i tak związana jest z wyjazdami tam gdzie ciepło i gdzie wieje wiatr. Jak znosisz rozłąkę z maluchami?

- Ciężko. Coraz ciężej. Dzieci są coraz większe. Bardziej świadome. Tęsknią. Oczywiście jest telefon, jest skype, ale na przykład teraz w Japonii kiedy doszła duża różnica czasowa nasze kontakty się rozjeżdżały. Kiedy ja mogłam rozmawiać Mariano i Marysia spali. I na odwrót. Wiedzą co prawda, że mama jest sportowcem i pewnie przyzwyczaili się, że często nie ma mnie w domu, ale jest tak, że czasami tęsknota ściska mnie za gardło i zastanawiam się czy dobrze robię.

- Kto cię wtedy wspiera?

- Znów ten sam duet. Michał i tata. Ojciec to mądry facet. Kiedy rozpaczałam po 4 miejscu w Japonii na chłodno wytłumaczył mi, że przede mną były tylko 3 Chinki i że ciągle jestem najlepszą Europejką i plasuje się w światowej czołówce. Nikt nie potrafi mnie lepiej wyciszyć w sytuacjach gdy chce się wszystko rzucić w diabły.

- Jak długo masz zamiar łączyć karierę z wychowaniem dzieci?

- Mam ambitny plan żeglować do igrzysk olimpijskich w Tokio. To dopiero za trzy lata, ale na razie jestem w formie, która pozwala myśleć o walce o medale. Jeden już mam. Z Londynu. Marzy mi się drugi i przejście do historii polskiego żeglarstwa, ale oczywiście nie wiem w jakiej dyspozycji będą bliżej imprezy docelowej. Poza tym mam konkurencję w kraju, a na igrzyskach może wystąpić tylko jeden reprezentant danego kraju.

- Za tobą jeden z najlepszych sezonów w karierze?

- To prawda. Zostałam mistrzynią Europy, wygrałam kilka zawodów o Puchar Świata, w tym najbardziej prestiżowe w Hyeres, udało mi się też wywalczyć mistrzostwo Polski. Do pełni szczęścia zabrakło tylko medalu w mistrzostwach świata w Japonii. Byłam czwarta. Do podium zabrakło tylko punktu.

- Za co kochasz windsurfing? Musisz go kochać decydując się na takie poświęcenia?Za wolność, za wiatr we włosach, za prędkość, za te wszystkie piękna miejsca, które mogłam zobaczyć dzięki temu, że wybrałam ten sport i że robię to dobrze. Poza tym za to, że poznałam mnóstwo ciekawych osób. Przykład pierwszy z brzegu ostatnio w Japonii. Na zawody przyszedł stęskniony za Polską Łukasz. Mieszka nad Pacyfikiem w Enoszimie od kilku lat. Jest jedynym Polakiem w okolicy. Przyprowadził zjawiskową żonę. Amerykankę, a tak naprawdę pół Japonkę pół Hiszpankę. Do niedawna był modelem i tak trafił do Japonii, teraz przebranżowił się i jest „złotą rączką”. Przez te wszystkie lata startów trochę się takich przypadków uzbierało.

rozmawiał Krzysztof Łoniewski

Artykuły powiązane

Zdrowie w pracy

Raport enel-med: Łączy nas zdrowie

Zetki boją się zwolnień, silversów martwią wynagrodzenia. Pracowników różnicuje też problem zdrowia psychicznego, 38 proc. zetek obawia się utraty pracy, 34 proc. silversów martwi się wynagrodzeniem. Młodsi widzą problem zdrowia psychicznego, starsi niemal wcale

 

Artykuły polecane dla Ciebie