Żyję sportem: Angelika Cichocka

Trening i Wellness

O życiu w trasie, testosteronie, marzeniach i … kosmetykach podczas biegania rozmawiamy z finalistką lekkoatletycznych Mistrzostw Świata - Angeliką Cichocką.

Angelika Cichocka – lekkoatletka. Specjalizuje się w biegach na 800 i 1500 metrów. Medalistka mistrzostw Europy, finalistka ostatnich mistrzostw świata w Londynie

- Za tobą sezon życia?
 - Zdecydowanie nie, ale faktycznie to był najlepszy sezon w mojej karierze. Rekordy życiowe, rekord Polski, dwa finały mistrzostw świata. Nawet nie marzyłam o takich osiągnięciach. Czuję się naprawdę spełniona.
- Czy na mistrzostwach świata w Londynie, gdzie biegałaś w finałach na 800 i 1500 m mogłaś się pokusić o medal?
- Wydaje mi się, że tak. Kwalifikując się do finału każdy z uczestników ma szansę na podium. Naprawdę tak uważam. Zwłaszcza na 1500 m. o podium realnie mogło myśleć 12 zawodniczek. Ja również. Tym razem się nie udało, ale nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa.
- Muszę cię spytać o finał biegu na 800 m. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że biegnie z wami trzech mężczyzn.
- To prawda. Wiele osób nawet nieinteresujących się lekkoatletyką pytało mnie dlaczego rywalizowałyśmy z biegaczkami wyglądającymi jak mężczyźni. Nie mogę tego jednak podważać. Dostały zgodę na start od światowej federacji. Podobno w przyszłym sezonie mają zostać wprowadzone normy poziomu testosteronu. Wtedy wszystko może się zmienić i rywalizacja będzie bardziej uczciwa. Na razie jest jak jest i skupiam się na sobie. Na swoich treningach, ciężkiej pracy i myślę, że jeżeli medal jest mi pisany to tak czy inaczej go zdobędę.
- Stać cię na jeszcze szybsze bieganie.
 - Oczywiście, że tak, ten sezon to pokazał najlepiej. Ustabilizowałam się na dobrym poziomie i to jest świetna baza, żeby się poprawiać. Nie jestem wyeksploatowaną zawodniczką. Zaczęłam treningi dość późno, bo w wieku 17 lat i czuję, że mam jeszcze spore rezerwy.
- Gdzie odpoczywasz po trudnym sezonie?
- Na pewno w kraju. Mam dość zagranicznych podróży. Zgrupowania i starty rozrzucone są po całym świecie. Dużo podróżuję dlatego gdy mogę odpocząć to tylko w Polsce. Marzy mi się pobyt w polskich górach. Lubię się wspinać. Muszę to tylko zgrać z pracą męża albo raczej on musi zgrać to z moimi wolnymi chwilami. Jest nauczycielem, więc nasze urlopy często się rozmijają. Teraz chcę pobyć po prostu w domu. Poczuć jego atmosferę. Pogotować. Naprawdę znajduję w tym mnóstwo przyjemności, bo przecież przez 9-10 miesięcy jestem poza domem.
- Jesteś domatorką?
- Trudno mi tak stwierdzić. Lubię być w domu, ale chyba dlatego, że tak dużo czasu spędzam poza nim. Na dłuższą metę ciężko jest mi usiedzieć w miejscu. Lubię podróżować. Na pewno będę to robić też po zakończeniu kariery. Już nie samolotem, ale z przyczepką i namiotem. Uwielbiam poznawać nowe miejsca.
- Nie wszyscy wiedzą, że jesteś Kaszubką.
- Rzeczywiście tak jest. Pochodzę z Kaszub i ciągle tu mieszkam. Piękne rejony, jeziora. Kiedyś żeglowałam. Kocham miejsce, z którego pochodzę i to jest moje miejsce na ziemi. Tu się najlepiej relaksuję. Spacery po lesie, zbieranie grzybów. Niby takie zwykłe, a ja za tym przepadam.
- W związku z tym, że często zaglądają na nasz portal panie, w tym biegaczki zapytam jak dbasz o skórę, bo zawsze świetnie wyglądasz?
- Do niedawna nie przywiązywałam do tego żadnej wagi. Z czasem jednak zorientowałam się, że moje pobyty na zgrupowaniach w Etiopii czy RPA gdzie jest sucho, gorąco i powietrze jest rozrzedzone, bo przebywamy na dużych wysokościach nie wpływają najlepiej na moją skórę. Na dziś nie rozstaje się z kremami z odpowiednim filtrem. Jestem kobietą. Zmieniam się. Moja skóra też. Na dziś jej pielęgnacja stała się dla mnie niesamowicie ważna.
- Co jest w pielęgnacji dla ciebie najważniejsze?
- Szybkość działania. Kremy muszą się wchłaniać błyskawicznie. Nie mam czasu na czekanie. Zwłaszcza gdy trenuję w egzotycznych miejscach.
- Na co byś zwróciła uwagę jesienią i zimą?
- Oczywiście na ochronę. Są kremy ochronne, ale nie tłuste, nie pozostawiające na skórze „filmu” czyli czegoś czego nie znoszę. Nie może to być krem, który gotuje się pod skórą, gdy biegam.
- To skóra twarzy, a co z resztą ciała?
- Balsam przed treningiem jest bardzo przydatny, a gdy jest zimno krem rozgrzewający, po treningu żel chłodzący. To samo polecam wszystkim biegaczkom. Do tego nogi w górę po treningu i odpoczywamy. To świetny relaks i regeneracja!

 

rozmawiał Krzysztof Łoniewski

Artykuły powiązane

Artykuły polecane dla Ciebie