"Klinika marzeń" od kuchni

Uroda

„Klinika Marzeń” od kuchni. Świat emocji.

- Pomaganie kobietom, które miały za sobą ciężkie chwile, to silne emocje także dla mnie - mówi lekarz z telewizyjnego programu „Klinika Marzeń”. - Były momenty trudne, ale były też zabawne, to przeżycia, których się nie zapomina - opowiada dr n. med. Krzysztof Jakubowski.

W emitowanym na antenie TVN Style programie „Klinika Marzeń” pacjentki dzięki lekarzom medycyny estetycznej spełniały swoje skryte marzenia. Takie,  które nigdy nie miały zostać zrealizowane. O programie „od kuchni”, emocjach i przeżyciach na planie rozmawiamy dr n. med. Krzysztofem Jakubowskim z Kliniki Estell.

- "Klinika Marzeń" to program, w którym marzenia się spełniają?

- Tytuł jest bardzo trafiony, bo skryte oczekiwania i marzenia naszych pacjentek zostały spełnione.To „coś”, czego chciały,  to były ich skryte marzenia, na które kiedyś nie mogły sobie pozwolić z różnych względów, finansowych i rodzinnych. Po zakwalifikowaniu się do programu zaczęły marzyć. O swoim wyglądzie, życiu, o swojej przyszłości. Niektóre z nich, z racji problemów medycznych, zyskały drugie życie. Uczestniczki bardzo przeżywały występ w programie, przecież na początku zupełnie się nie znaliśmy się.

 - Uczestniczki przeżywały wielkie emocje, a Pan?

 - Przyznam się, że nie mogłem potem spać w domu, bo w głowie miałem myśli z całego dnia. Chodziłem nakręcony, nie ma ludzi pozbawionych emocji. Nie miałem lęku przed programem, ale towarzyszyły mi silne emocje, bo to było jednak coś innego niż moja praca zawodowa. To była to wielka sprawa, cały zespół Estell był zaangażowany, inni lekarze i współpracownicy. Do tego pacjentki i ich rodziny bardzo to przeżywały. Bardzo chcieliśmy, by dobrze to wypadło i udało się sprawić, że na koniec wszyscy byli zadowoleni, przede wszystkim same pacjentki. 

Jak się Pan czuł w roli lekarza w telewizji?

 - Najważniejsze dla mnie było to, by pacjentki się dobrze czuły. Dzień wcześniej miałem okazję zapoznać się ze zdjęciami ale nie znałem tych ludzi. Nie mogłem z nimi porozmawiać, nie wiedziałem jak emocjonalnie do tego podchodzą, tylko mniej więcej jakie mieli przeżycia. Nie chciałem więc naruszać ich prywatności, tylko spełnić oczekiwania i sprawić, by się nie bali. Medycyna estetyczna jest w wielu wypadkach brutalna. Chciałem, aby pacjenci się dobrze tutaj czuli, by mieli komfort i poczucie bezpieczeństwa. 

- Wyjątkowy moment z programu?

 - Każdy moment by wyjątkowy, bo każda kobieta miała wcześniej poważne przeżycia. To nie były osoby, które chciały tylko pięknie wyglądać. Były to kobiety, które chciały z powrotem istnieć i cieszyć się sobą.  Panie po przeżyciach osobistych jak śmierć w rodzinie, po chorobach onkologicznych czy schorzeniach skóry, po urazach okołoporodowych. To osoby z pokaźnym bagażem doświadczeń życiowych chcące ułatwić sobie życie. Osoby z problemami onkologicznymi często słyszą: „też się pani zachciewa, przecież pani dostała już drugie życie, niech się pani cieszy”. Im jednak szczęście tak samo się należy. Nasza pomoc nie kończyła się na programie. Do dziś wspieramy samotną matkę wychowującą trójkę dzieci. Zebraliśmy paczki z ubraniami i zabawkami, które będą jej wysłane.

 - Które momenty były najtrudniejsze?

 - Najtrudniejsze były rozmowy poruszające prywatne sprawy. Nie naciskaliśmy. Chęć wystąpienia w programie wiązała się z głębokimi osobistymi przeżyciami. Wiem, że telewidzowie lubią oglądać łzy wzruszenia, ale dla mnie jako człowieka i lekarza najważniejsza była empatia. Program programem, ale uważam, że nie można przekraczać pewnej granicy.

 - Czy były śmieszne momenty w programie?

 - Oczywiście, że były. Jedną z pierwszych pacjentek ze zmianami potrądzikowymi do udziału w programie namówiła córka. Widząc efekty zabiegu zażartowałem do niej: „to teraz sam zapraszam Panią do łóżka”… Śmiech. Ta sytuacja została wyemitowana w jednym z odcinków. Przeżycia towarzyszyły nam także, gdy pacjentki przychodziły z maskotkami, które towarzyszyły im podczas zabiegu. Człowiek musiał się jakoś odnaleźć, dużo się działo. 

 - Jak się czuje lekarz, który pomógł spełnić marzenia?

 - Ludzie z mojego otoczenia oglądający program mówili, że zaistniałem w telewizji i jestem rozpoznawalny. Jednak ja mogłem cieszyć się z dwóch rzeczy. Typowo medycznej, że nie znając wcześniej pacjentów mogłem im coś zaproponować. Druga sprawa to, że nie doprowadziłem u pacjentek do powstania wyglądu przerysowanego. Kobiety dobrze wyglądały, a otoczenie odebrało to na plus. Panie cieszyły się i to się liczy. Najbardziej cieszyły się po miesiącu, przy finałach, gdy zobaczyły jak wyglądają. Wtedy był szał. Cieszyłem się też, że były to osoby, które nie oczekiwały tylko piękna. Chciały mieć poczucie dobrostanu. Wielokrotnie nie mogły sobie na to pozwolić, a w ten sposób mogły się zrealizować. Nie zostawiliśmy ich samych sobie i są one zadowolone.

 - Co Pana zdaniem jest najważniejsze w Klinice Marzeń?

 - Chciałbym żeby było to przesłanie. Nie ujmując kosmetyczkom, medycyna estetyczna nie jest malowaniem paznokci. To poważny dział medycyny, choć w Polsce brakuje takiej specjalizacji. Lekarze powinni być merytorycznie przygotowani, a pacjenci powinni wiedzieć, gdzie sobie to robią i kto wykonuje zabieg. Bezpieczeństwo ponad wszystko. Naszą misją było, aby program był prozdrowotny. Tu nie liczy się tylko tylko poczucie piękna. Zdrowie jest najważniejsze.

 

Więcej o programie możesz przeczytać tutaj.

Artykuły powiązane

Uroda

Skórki przy paznokciach

Nieskutecznie walczysz z problemem suchych i pozadzieranych skórek przy paznokciach? Chcesz je wycinać? Sprawdź, co z tym zrobić, jak pielęgnować skórki i paznokcie?

Uroda

Fizjoprofilaktyka

Odpowiednia fizjoprofilaktyka znacznie zmniejszy ryzyko upadków, bólów kręgosłupa czy wady postawy. Poprawi też jakość życia, szczególnie osób starszych.         

Uroda

Jak wyciągnąć kleszcza?

Jak wyciągnąć kleszcza? Dlaczego nigdy nie wolno go smarować żadnymi substancjami? Jak radzić sobie tymi z pajęczakami przenoszącymi groźne choroby?

Uroda

Buty zdrowe czy piękne?

Zmieniająca się moda nie zawsze idzie w parze ze zdrowiem. O zdrowych i niezdrowych butach rozmawiamy z lekarzem ortopedą i traumatologiem dr. n. med. Cezarym Michalakiem.

Artykuły polecane dla Ciebie